Skip links

Złość nie jest zła

Po smutku przyszedł czas na złość – kolejną z repertuaru naszych emocji. Podobnie jak inne nasze emocje, złość jest uniwersalna i zdeterminowana biologicznie (w każdej kulturze wyrażana i odbierana tak samo) i ma swoją określoną, ważną funkcję.

A jednak, jak to z tymi trudniejszymi emocjami bywa, często uznajemy złość za emocję niechcianą – podobnie jak smutek, o którym pisałam jakiś czas temu tutaj: https://www.yonify.pl/smutek-jest-okej/

Ten wpis ma na celu nieco bliższe przyjrzenie się złości i zrozumienie jej. Najwyższa pora polubić wszystkie emocje, nie tylko te łączone z pozytywnymi zdarzeniami w naszym życiu. 🙂

Czy zawsze dostrzegamy i potrafimy nazwać swoje emocje? Czy mamy świadomość z jakiegoś powodu pojawiają się i jaki mają cel? Raczej nie. Miłe emocje traktujemy naturalnie, natomiast tych mniej przyjemnych w odczuciu mamy ochotę szybko się pozbyć. Samo skojarzenie złości z czymś „negatywnym” lub „złym” powoduje, że się przed nią wzbraniamy. Owszem, objawia się fizjologicznym, niezbyt przyjemnym pobudzeniem pochodzącym z układu współczulnego (przyspieszone bicie serca, pocenie się, drżenie, napięcie w mięśniach) i pojawieniem się określonych myśli (najczęściej nacechowanych urazą), ale ma swoje cele – niesie ważne informacje, alarmuje, pomaga w wyznaczeniu granic i poznaniu własnych potrzeb. 

Powstawanie emocji jest efektem pojawienia się pobudzenia emocjonalnego i oceny poznawczej. Pojawia się bodziec, a po nim następuje reakcja. Ta pojawia się bardzo szybko i bez udziału świadomości. Odpowiedzialny za to jest nasz super mózg, a konkretnie część nazwana układem limbicznym. 

Nie jesteśmy w stanie sprawić, że emocje nie będą się pojawiać, dlaczego więc tłumimy złość? 

W procesie odkrywania i lepszego poznawania swoich emocji jako dorośli ludzie zauważamy jak wiele naszych zachowań, potrzeb i nawyków ma swoje źródło w dzieciństwie. Nie jest sekretną wiedzą to, że w trakcie naszego dorastania nasi rodzice/opiekunowie są dla nas alfą i omegą i wiele uczymy się poprzez obserwację i naśladowanie ich zachowania. W tym niewłaściwych sposobów reagowania i radzenia sobie z emocjami. 

Szczególnie kobiety uczone są złościć się po cichu. Jako małe dziewczynki słyszymy „nie złość się, bo tak nie wypada”, albo „złość piękności szkodzi”. 

No tak, jako dziewczynki powinnyśmy okazywać zadowolenie, bo tylko w ten sposób wyrośniemy na usłużne, łagodne kobiety i idealne “matki Polki”. 😉 Na skutek tych krzywdzących przekonań i niewłaściwych sposobów wychowania pojawiająca się złość zamiast być wyrażona – jest wypierana, czyli zamiatana pod nasz osobisty dywan. Ten mechanizm nie sprawia jednak, że żyje nam się łatwiej – raz, że “zamiatanie” wymaga sporych nakładów energii, a dwa, że w prędzej czy później ta emocja musi się jakoś wyrazić. Naszemu zdrowiu (i piękności również) o wiele bardziej szkodzi tłumienie emocji, które objawia się smutkiem, depresją, brakiem zaufania do siebie i innych, brakiem asertywności czy przyjmowaniem roli ofiary. Często również wynikiem tłumienia złości jest (auto)destrukcja objawiająca się krzywdzeniem siebie i innych, popadaniem w nałogi, samookaleczaniem. 

Co zrobić ze złością, kiedy się pojawi?

Pracując ze sobą coraz częściej zauważam jak ogromne znaczenie ma interpretacja rzeczywistości. Jeśli nie uruchomię swojej uważności, to sama z siebie się nie pojawi. Jeśli zinterpretuję sytuację jako beznadziejną (np. zamiast widzieć ją jako potrzebną), to właśnie tak będę odbierać rzeczywistość dookoła mnie – beznadziejnie. Dlatego istotne dla zachowania zdrowia jest zidentyfikowanie złości i zgoda na jej pojawienie się. Złości po prostu trzeba pozwolić być, tak jak radości. Nie mieć do siebie za nią pretensji, tylko przyjrzeć się jej i zaakceptować. Powiedzieć sobie: tak, jestem wk*rwiony/a. Tak, to narusza moje granice. Tak, to jest wobec mnie nie fair. Tak, nie zgadzam się na to. 

Samo zidentyfikowanie złości jest uwalniające. 

Równie ważne jest bycie świadomym/ą, że tłumienie złości to nie sposób radzenia sobie z nią. Z drugiej strony, jesteśmy odpowiedzialni za swoje zachowanie i złość nie może być przyzwoleniem na krzywdzenie innych. Pamiętajmy, że złość nie jest tożsama z wrogością czy agresją. Złość to emocja, wrogość jest postawą, a agresja zachowaniem.  

I znów wracamy do poszukiwań tzw. złotego środka. 🙂 Złościć się tak, by nie ranić siebie i innych, ale jednocześnie pozwolić sobie na wyrażenie złości. Bo nie jesteśmy w stanie sprawić, że emocje nie będą się pojawiać, ale możemy nauczyć się “instrukcji obsługi”, co będzie miało pozytywny wpływ na nasze życie. 

Sztuka uważności pozwala nam lepiej przeżyć tu i teraz, a co zrobić, jeśli czujemy, że ciąży nam przeszłość? 

Jak zwykle polecam psychoterapię. Często sam proces nie jest ani prosty, ani przyjemny, ale bardzo uwalniający. Pewnego dnia, gdy dokopiemy się już do tego smutku nasza złość w końcu zacznie znajdować ujście. Stanie się przewodnikiem po potrzebach, a nie nieprzyjemnym napięciem, które chcemy głęboko zakopać.

Zdrówka życzę, 

Agnes

Zostaw komentarz

🍪 Ta strona korzysta z ciasteczek aby świadczyć usługi na najwyższym poziomie. Dalsze korzystanie ze strony oznacza, że zgadzasz się na ich użycie.🍪