Seks analny. U niektórych te słowa wzbudzają uśmiech przyjemności, u innych wzdrygnięcie pod wpływem własnych doświadczeń, a najczęściej uprzedzeń, które nigdy nie pozwoliły na zdobycie tych pierwszych. Dlaczego wzbudza aż tyle skrajnych emocji? I co, jeśli chcemy go spróbować, a absolutnie nie wiemy, jak się do tego zabrać? Pozwólcie, że uchylę Wam rąbka tajemnicy z ginekologicznego punktu widzenia.
Jeśli jesteś w drużynie “lubię seks analny” najprawdopodobniej nie dowiesz się z tego wpisu niczego nowego.
Jest on skierowany do osób, które nigdy nie próbowały tego typu aktywności – uprzedzonych, albo po prostu niedoświadczonych. Ale to nie jest tak, że namawiam – każdy lubi coś innego. Potraktuj ten wpis jako pomocne narzędzie, ale absolutnie nie forsujące jedynej słusznej opcji.
Seks analny kojarzy się zazwyczaj z czymś “brudnym”.
Powód jest prosty – końcowy odcinek układu pokarmowego właśnie taki się nam maluje. Dodatkowo uprzedzenia kulturowe nie pomagają. Nie będę rozwijać tego tematu, ponieważ to bardziej domena seksuologii, ale jedno można stwierdzić – seks analny nie ma łatwego marketingu. Na całkiem przeciwstawnym biegunie znajdują się osoby, które czerpią wiele przyjemności, doświadczają całkiem odmiennego oblicza orgazmu i nie wyobrażają sobie rezygnacji z seksu analnego. Skąd takie odmienne zdania?
Do seksu analnego trzeba się przygotować.
Zarówno psychicznie jak i fizycznie. Musi to być nasza decyzja i nie mówię tu o skrajnościach związanych z przymuszaniem do czynności seksualnych. Jeśli nasz partner / partnerka marzy o seksie analnym, a my tego w ogóle nie czujemy, ale chcemy sprawić jemu / jej przyjemność – nie ma opcji, żeby było to przyjemne dla nas. W fazie pasywnej zbyt spięci będziemy za to płacić swoimi dolegliwościami. Natomiast jako aktywna będziemy się czuli po prostu źle. Jakie jest rozwiązanie? Szczera rozmowa i ustalenie wspólnego scenariusza. Być może potrzebujesz chwili czasu na przemyślenia, być może musisz się do tego przygotować, a może nigdy nie zapragniesz tego rodzaju seksu. Wszystkie opcje są ok.
W książce, o której niedługo napiszę na blogu przeczytałam zdanie, które mówiło o tym, że seks analny jak żaden inny uczy nas delikatności i wyczucia.
Początkowo coś mi nie pasowało. Sama mam w głowie przeświadczenia, że jest to seks z rodzaju “lubię intensywność”, a nie “lubię delikatność”. Ale czytając dalej zrozumiałam, co autorki miały na myśli – w seksie pochwowym możemy sobie “pozwolić” na więcej. Pochwa ma swoją mięśniówkę, jest rozciągliwa. W seksie analnym przyjemność zależy od wzajemnego “wyczucia się” partnerów. Pozwala to na uniknięcie mikrouszkodzeń śluzówki odbytnicy. Są one nie tylko bolesne, ale mogą sprzyjać przenoszeniu STD – tak samo jak ma to miejsce np. w przypadku uszkodzeń pochwy. Jeśli chcecie przeczytać więcej o STD zapraszamy do przeczytania naszych wpisów wpis1, wpis2, wpis3.
Ok, powiedzmy, że już w głowie wszystko poukładane, oboje chcemy uprawiać seks analny.
Jak się do niego przygotować fizycznie? Przede wszystkim zacznijmy od lewatywy. Tak, żeby nie było żadnych niespodzianek, które mogą wprowadzić zawstydzenie czy inne nieprzyjemne skutki. A dodatkowo, jeśli jest to opcja, w której nasz partner wprowadza penisa do naszej odbytnicy, ochronić go przed niepotrzebnymi infekcjami. Oczywiście ma on na sobie prezerwatywę – w celu ochrony przed nimi, ale my też ze swojej strony możemy minimalizować ryzyko.
W tym wypadku prezerwatywa nie służy antykoncepcji, bo w seksie analnym nie ma takiej potrzeby.
Jak już wcześniej wspomniałam z jednej strony chroni ona przed infekcją, natomiast z drugiej daje nam też możliwość większego poślizgu, który w tym przypadku jest bardzo ważny. Ale sama prezerwatywa nie wystarczy. Zaleca się używanie lubrykantów (najlepiej tych na bazie wody), które spowodują nie tylko, że seks będzie przyjemniejszy, ale również zminimalizują ryzyko powstawania mikrouszkodzeń, które mają znaczenie w kontekście przenoszenia STD.
Wszystko gotowe. Robi się coraz bardziej gorąco.
Ale pamiętajcie, żeby w tym rodzaju seksu być szczególnie uwrażliwionym na partnera / partnerkę. Zmieniajcie pozycje, kąty – tak, żeby było Wam obojgu przyjemnie. Pamiętajcie, że w każdej chwili możecie przerwać. W sumie rady te dotyczą każdego rodzaju seksu, ale tutaj musimy być szczególnie uwrażliwieni na każdy sygnał.
Czy seks analny możliwy jest tylko w obecności penisa?
Stanowczo nie. Jak do każdego rodzaju seksu, tak i do tego powstało mnóstwo gadżetów erotycznych. Wibratory, korki analne – są nie tylko polecane, jeśli obie osoby dysponują pochwami, ale bardzo często są dobrym pierwszym krokiem przed stosunkiem z penisem w jednej z głównych ról. Możesz próbować początkowo mniejszych rozmiarów, stopniowo oswajając się i zwiększając ich średnicę oraz długość.
Często dostaję pytania – gdzie jest granica wielkości.
Kiedyś wydawało mi się, że znam odpowiedź na to pytanie. Ale spotkałam już osoby, które zburzyły mi mój wielkościowy światopogląd. Do Ciebie mam tylko jeden apel – stopniowo i dla Twojej przyjemności. To nie zawody, a Twoje bezpieczeństwo jest najważniejsze. Pamiętaj, że śluzówka odbytnicy / jelit jest dużo bardziej delikatna niż ściany pochwy.
Kolejną sprawą jest kolejność.
Analne szaleństwa – tak. Analne szaleństwa, a później stosunek pochwowy / oralny – nie. Będzie to tylko źródłem nawracających infekcji (więcej o nich w naszych tekstach o infekcjach pochwy i infekcjach układu moczowego), a to jak wiemy nic przyjemnego. To subtelny szczegół, który ma diametralne znaczenie. Jeśli chcecie mieszać rodzaje seksu, który chcecie uprawiać, niech analny będzie zawsze ostatnim z nich.
Na koniec krótkie podsumowanie:
- wspólna rozmowa i ustalenie zasad gry przed stosunkiem
- lewatywa
- prezerwatywa + lubrykant
- wrażliwość podczas stosunku
- stosunek analny zawsze na końcu
Jeśli macie jakieś pytania, lub chcielibyście coś dodać – podziel się z nami swoim zdaniem pod wpisem.

Pracuje głównie na oddziale onkologicznym, a dyżury spędza na porodówce. Swoją dalszą karierę wiąże głównie z ginekologią onkologiczną. Gdyby miał opisać siebie, powiedziałaby, że jest ginekologiem zapatrzonym w kobiety, a jednocześnie kobietą starającą się być jak najlepszym ginekologiem. Jest lekarzem przechodzącym po szpitalnym korytarzu, operatorem na bloku operacyjnym… Ale chyba przede wszystkim niepoprawną marzycielką wierzącą, że wspólnie możemy sprawić, żeby ten świat był lepszy. Tworzy medyczną twarz Wróżki Cipuszki po to, by kobiety zrozumiały, że nie są odosobnione w swoich problemach, żeby mogły zdobyć informacje nie tylko o chorobach ginekologicznych, ale także szeroko pojętym zdrowiu kobiet – przedstawione przystępnym, humorystycznym językiem.