Raczej każdy z nas wie, czym orgazm jest. Czy w teorii, czy w praktyce. Po co więc ten tekst?
Po to, by temat kobiecego orgazmu nieco bardziej „odczarować” w naszych głowach. Po to, by przytoczyć na jego temat kilka faktów i ciekawostek. A także (a może przede wszystkim), by przypomnieć, że każdy orgazm (oraz jego brak) jest całkowicie normalnym zjawiskiem.
Jaka jest definicja orgazmu?
Najprościej rzecz ujmując, orgazm to „stan najwyższego podniecenia seksualnego połączony z odczuwaniem rozkoszy, punkt kulminacyjny stymulacji seksualnej” (za PWN). Jeśli chodzi o fizjologię, to tu zaczynają się małe schody, ponieważ niektóre wyznaczniki (takie jak np. skurcze mięśni pochwy) nie zawsze świadczą o subiektywnym odczuciu orgazmu.
Ekstaza z ciała czy z głowy?
Pamiętam, jak na pierwszym roku studiów psychologicznych, podczas zajęć filozofii omawialiśmy temat „człowiek: istota psychofizyczna” a naszym zadaniem było przedstawienie problemu psychofizycznego, czyli stosunku materii do ducha i umysłu do ciała. Czy się łączą, czy istnieją jako osobne byty? I wtedy właśnie pomyślałam o orgazmie. 😉 Bo przecież właśnie orgazm jest efektem tego, co płynie z naszego ciała oraz głowy jednocześnie, a kombinacja czynników psychologicznych i fizjologii stanowią o jego obecności, intensywności i sposobie przeżycia.
Krótko mówiąc: „szczyt seksualnej przyjemności wymaga udziału całego twojego organizmu” (E. Nagoski), co znów podkreśla holistyczne podejście do naszego życia i zdrowia.
To oznacza również, że ile jest kobiet, tyle orgazmów.
Dla jednej orgazm będzie poczuciem ogromnej satysfakcji, dla innej mocniejszym biciem serca i pulsowaniem mięśnia wokół pochwy, albo totalnym wystrzałem w kosmos i przeżyciem le petit mort (z francuskiego „mała śmierć”). I każdy z nich jest właściwy i wyjątkowy. Czy uzyskany poprzez pieszczoty łechtaczki, pochwy, odbytu, piersi, palców u stóp czy jeszcze innych części ciała, orgazm to orgazm i Twoje przeżycie jest tutaj najważniejsze.
A co mówią badania?
W jednym z badań stosunek pochwowy został uznany za najlepszy wyzwalacz orgazmu (62% kobiet), do którego finalnie doszło dzięki zewnętrznej stymulacji ze strony partnera (48%) lub własnej (37%). Z kolei stymulacja zewnętrzna została uznana za najszybszą drogę do orgazmu.
Pochwowy, łechtaczkowy, analny… mentalny?
Każdy z nich jest git. Bez żadnej hierarchii! Orgazm to orgazm, a każdy może być inny w Twoim odczuciu, nie tylko przez sposób jego osiągnięcia, ale i kontekst, o którym piszę poniżej. Każdy z Twoich orgazmów jest zdrowy, normalny i tak samo wartościowy, a jego miarą jest wyłącznie to, ile przyjemności Ci dostarcza.
Komfort i kontekst ponad wszystko!
Intensywność oraz sama obecność orgazmu mogą mocno zależeć wielu czynników – od Twojego samopoczucia, poziomu zmęczenia, dnia cyklu, tego, czy działasz w pojedynkę, czy z partnerem/partnerką. Czy jesteś głodna, wyspana, sfrustrowana czy akurat wzięłaś relaksującą kąpiel. Możesz też nie mieć orgazmu, albo dochodzić do niego superszybko, albo wręcz przeciwnie i to wszystko jest całkowicie normalne. W jednym z badań wykazano na przykład, że uczestnicy, którzy marzli w stopy, mieli większy problem z osiągnięciem orgazmu, niż ci, których stopy były miło ocieplone. 😉 Należy zatem podkreślić jak wiele czynników ma wpływ na pojawienie się orgazmu i jego moc, a także jak istotną rolę odgrywa sam kontekst!
Kobiecy wytrysk vs squirt?
Dla wielu badaczy wciąż pozostają zjawiskiem owianym tajemnicą. Publikacji naukowych na ich temat jest niewiele, ponieważ opierają się głównie na subiektywnych badaniach kwestionariuszowych. Czym jest, skąd się bierze, jaki jest jego skład? Choć przez wielu z nas określenia kobiecy wytrysk i squirt stosowane są zamiennie, to okazuje się, że mogą mieć różne mechanizmy. W jednym z badań wykazano, że:
– kobiecy wytrysk to wydzielanie podczas orgazmu kilku mililitrów gęstego, mlecznego płynu przez gruczoły Skene’a;
– squirting, czyli „tryskanie” definiuje się jako orgazmiczne przezcewkowe wydalanie dziesiątych mililitrów formy moczu zawierającej różne stężenia mocznika, kreatyniny i kwasu moczowego;
Jak widać, temat kobiecego orgazmu, wytrysku i squirtingu pozostaje dla wielu zagadką. Tajemnica jest kobietą. 🙂
Masturbacja
Piękne orgazmy możemy osiągać dzięki samomiłości i jest to bardzo dobry sposób na rozluźnienie ciała, zrelaksowanie się, a także lepsze poznanie swoich potrzeb i własnej seksualności. Co mówią liczby w przypadku osiągania orgazmów poprzez masturbację wśród kobiet? Okazuje się, że 80-90% kobiet robi to bez penetracji pochwy, skupiając się wyłącznie na łechtaczce, nawet gdy używają wibratora. O masturbacji szerzej pisałyśmy tutaj: przejdź do wpisu >, a także o drugiej stronie medalu, czyli masturbacji kompulsywnej: przejdź do wpisu >. Zapraszamy do lektury. 😉
Co mogę zrobić, żeby osiągać lepsze i częstsze orgazmy?
– pozwolić sobie na powolne poznawanie swojego ciała (solo lub z partnerem/partnerką)
– zwrócić uwagę na kontekst, okoliczności i swoje potrzeby – zrelaksować się, zaspokoić głód, zapewnić sobie wygodę i komfort, ogrzać stopy… 😉 Czasem tak niewiele znaczy tak wiele!
– być cierpliwą i łaskawą wobec siebie i zaakceptować to, że różnimy się od siebie
– powoli i skutecznie usuwać wszelkie „jak powinno być” i „jak nie powinno być” z umysłu
– pamiętać, że celem nie jest orgazm, a przyjemność płynąca ze stymulacji
Jak widzisz, orgazm dzieje się przede wszystkim w Twojej głowie, a nie w narządach płciowych. 🙂 Oczywiście, jeżeli czujesz, że trudna droga do orgazmu wynika z Twojej cielesności i może być wynikiem np. wulwodynii czy innych zaburzeń, to absolutnie nie bagatelizuj problemu i skonsultuj się ze swoim lekarzem. Pamiętaj również o opcji psychoterapii, jeżeli czujesz, że problem dotyczy poczucia własnej wartości, przeżyłaś traumę albo odczuwasz wstręt do seksu.
Na sam koniec chciałabym jeszcze raz podkreślić, że każdy orgazm jest wyjątkowy i piękny.
Jego brak, albo trudniejsza droga do jego osiągnięcia nie oznacza dramatu, jest całkowicie naturalnym zjawiskiem. Wszystkiego, w tym reakcji naszego ciała i dawania mu przyjemności można się nauczyć. Pamiętaj, jak dużą rolę w drodze do orgazmu odgrywa Twoja głowa, a co najważniejsze: niech przyjemność (a nie orgazm) będzie celem!
Zdrówka życzę (i fajnych orgazmów!)
Agnes

Agnes z wykształcenia jest psychologiem. Uwielbia tematy związane z szeroko pojętą troską o siebie, rozwojem osobistym i budowaniem poczucia własnej wartości. Ale nie tylko wykształcenie warunkuje trafność jej tekstów. Jest doskonałym obserwatorem, a jednocześnie jest wrażliwa na drugiego człowieka. Połączenie tych cech daje zawsze to poczucie ciepła po przeczytaniu jej tekstów. Wyznaje holistyczne podejście do zdrowia w obecnych czasach, czyli połączenie samoświadomości ciała z troską o sferę psychiczną.
Permalink