Skip links

Nietrzymanie moczu

Z czym kojarzy Ci się nietrzymanie moczu? Ze starszą panią w specjalnych majtkach higienicznych? Z kobietą po pięciu porodach drogami natury? A może masz jeszcze inne wyobrażenie? Czy jednak nietrzymanie moczu ma tylko takie “twarze”? Stanowczo nie i dzisiaj właśnie o wielu obliczach nietrzymania moczu chciałam Wam opowiedzieć. 

Zacznijmy może od samego oddawania moczu. 

Nie będę w tym miejscu omawiała drogi przechodzenia impulsu nerwowego, ale chcę pokazać, że jest to proces zależny od wielu czynników. Unerwione ściany pęcherza moczowego posiadają komunikację z naszym mózgiem – stąd obecna jest nasza “wola”. Dodatkowo pęcherz przechodzi w cewkę moczową, której zwieracze pomagają nam w kontroli oddawania moczu. Mogłoby się wydawać, że mikcja to nic skomplikowanego, ale jest wiele zależności, na które należy zwrócić uwagę. 

Czym właściwie jest nietrzymanie moczu?

Jest to niemożliwość utrzymania moczu w pęcherzu i jego samoistnym wycieku. Nie jesteś w stanie kontrolować, kiedy dokonujesz mikcji. Jak łatwo się domyślić związane jest to z dużym dyskomfortem, który często wręcz utrudnia nam funkcjonowanie. Najprościej rzecz ujmując można podzielić nietrzymanie moczu na wysiłkowe, naglące, mieszane czy pęcherz nadreaktywny. 

Nietrzymanie moczu nie ma jednej przyczyny. 

Może być to spowodowane zaburzeniami funkcjonowania dna miednicy (np. obniżeniem narządów rodnych w przebiegu ciąży i/lub porodu czy zbytnim ich napięciem), zaburzeniami neurogennymi (przy różnych chorobach neurologicznych), przetokami czy czynnikami przemijającymi jak np. infekcja dróg moczowych (niedawno o nich pisaliśmy https://www.yonify.pl/zakazenia-ukladu-moczowego/ ) czy przepełnienie pęcherza moczowego. Czynnikiem ryzyka nietrzymania moczu jest także otyłość, siedzący tryb życia, przyjmowanie niektórych leków czy nawet uprawiany sport (źródła podają np. kolarstwo, ale chodzi ogólnie o sporty przyczyniające się do napięcia mięśni dna miednicy). 

Jak rozpoznajemy nietrzymanie moczu?

Oczywiście pierwszym punktem są objawy, z jakimi zgłaszamy się do ginekologa. Jak w wielu innych chorobach tak i tutaj bardzo ważny jest wywiad odnośnie chorób towarzyszących, operacji, ciąż, przyjmowanych leków, okoliczności wypływania moczu (kichanie, kasłanie, większy wysiłek, a może całkowicie bez związku?), ilość mikcji (zarówno w dzień i w nocy), czy innych towarzyszących objawów (np. pieczenie cewki moczowej jak przy infekcji). 

Wstępne badanie ginekologiczne jest nieodzownym elementem diagnostyki. 

Zwracamy uwagę na napięcie i pracę mięśni dna miednicy, obniżenie narządów rodnych, śluzówkę pochwy (szczególnie u starszych pań bywa ona atroficzna) czy cechy infekcji. Wykonujemy także próbę kaszlową, żeby zobaczyć czy mocz wycieka bezwiednie podczas wzrostu ciśnienia w jamie brzusznej. 

Leczenie nietrzymania moczu zależy od wielu czynników. 

Nie tylko od rodzaju nietrzymania czy jego przyczyny, ale także od wieku pacjentki, jej planów dotyczących ciąż czy innych dolegliwości. Czasami wystarczy leczenie farmakologiczne, czasami konieczne jest leczenie operacyjne. Z naszej lekarskiej strony mamy tyle do zaproponowania. Ale na szczęście są także fizjoterapeuci uroginekologiczni (wiecej o nich we wpisie https://www.yonify.pl/fizjoterapia-uroginekologiczna/ ). I to o postępowaniu “pozalekarskim” chciałam dzisiaj trochę powiedzieć – w przypadku młodszych kobiet daje przecież rewelacyjne wyniki.

Pamiętajmy jeszcze, że okresem rządzącym się własnymi prawami jest ciąża i połóg. 

W trzecim trymestrze bardzo często pojawiają się objawy nietrzymania moczu (szczególnie podczas kaszlu czy kichania). Najczęściej ma ono charakter przemijający. Warunki anatomiczne zmieniają się diametralnie w naszym brzuchu i miednicy z powodu płodu – nie ma tam po prostu miejsca. Dlatego ciężarne chodzą częściej do toalety. 2 – 3 kilogramowy płód potrafi naprawdę zadziałać na nasz pęcherz i mięśnie dna miednicy. Dlatego tak ważne jest bycie w ciąży i po połogu pod opieką fizjoteraeputy uroginekologicznego. W połogu nasze ciało wraca do siebie, więc też musimy być dla niego bardziej wyrozumiałe. Jeśli tylko zastosujemy się do zaleceń specjalistów wszystko powinno wrócić do normy. 

Ale wróćmy jeszcze na chwilę do innych przyczyn nietrzymania moczu u młodych kobiet. 

Często jest ono związane z nadmiernym napięciem mięśni dna miednicy. Narażone są na to osoby uprawiające sporty, które je mocno angażują (np. gimnastyka, pole dance, kolarstwo etc). Ale daleka jestem od powiedzenia, że te sporty szkodzą. Absolutnie nie. Po prostu tak samo ważne jak trening muszą być dla nas ćwiczenia rozluźniająco – rozciągniające. I wiem, że czasami brakuje na nie czasu w tygodniu, ale w kontekście szeroko pojętego zdrowia kobiecego są niesamowicie ważne. 

Uprawiasz dużo sportu i zastanawiasz się czy standardowe rozciąganie jest dla Ciebie wystarczające? 

Udaj się do fizjoterapeuty uroginekologicznego, który skontroluje stan Twojej miednicy. Pamiętaj profilaktyka jest lepsza do leczenia, dlatego skoro dbasz o swoje ciało i uprawiasz sport, zadbaj o nie holistycznie. Może zaleci on dodatkowe ćwiczenia rozluźniające dotyczące konkretnych grup mięśniowych.

A co jeśli już zauważasz u siebie wyciek moczu?

Nie musi to być (i bardzo często nie jest) pół szklanki moczu. Czasami jest to kilka kropel, czasami mała łyżeczka. Praca z naszymi mięśniami i powięziami może w wielu przypadkach cofnąć nasze objawy. Nie wchodzę w tym miejscu w szczegóły, ponieważ są to kompetencje fizjoteraeutów, a zalecenia dla jednej pacjentki mogą różnić się od tych dawanych drugiej. 

Oddzielną kwestią jest trening pęcherza moczowego. 

Brzmi skomplikowanie, ale chodzi głównie o to ile razy i w jaki sposób oddajesz mocz. Umówmy się – nie będę rzucała tutaj liczb, ile razy dziennie powinnaś być w toalecie w ciągu dnia. Wszystko zależy od ilości spożywanych płynów, temperatury powietrza czy tego czy masz tendencję do obfitego pocenia się czy nie. Ale zaznaczmy najważniejsze sprawy. Po pierwsze nie chodzimy regularnie do toalety “na zapas”. Uczymy wtedy nasz pęcherz, że ma mniejszą pojemność niż realnie. Z czasem zmniejszy on swoją pojemność rzeczywistą i nie będzie to chodzenie na zapas, a po prostu z konieczności oddania moczu. 

Jeśli chodzi o bardzo rzadkie chodzenie do toalety – też nie jest to dla nas zdrowe. 

Wstrzymując wizyty w toalecie, rozciągamy nasz pęcherz moczowy, ale pamiętajmy, że każdy ma swoje granice – pęcherz też. Po pewnym czasie może pojawić się nietrzymanie moczu z przepełnienia. Zwieracz naszej cewki moczowej nie da rady przytrzymywać już wypływu moczu i nie będziemy w stanie kontrolować wycieku moczu – plama gotowa. Oczywiście jednorazowe pójście “na zapas” do toalety przed długą drogą autem nie jest przestępstwem, tak samo jak odwleczenie wizyty w toalecie z powodu jej złego stanu  (lub braku) w danym miejscu. Ale nie może stać się to naszymi nawykami. 

Równie ważny jest sposób w jaki oddajemy mocz.

Ogromna część z nas nauczona jest parcia na mocz. Tymczasem mocz powinnyśmy oddawać w stanie absolutnego rozluźnienia, bez zbędnego wysiłku w postaci parcia czy uruchamiania tłoczni brzusznej. Powoduje to niepotrzebne obniżenie struktur w naszej miednicy, co w przyszłości może skutkować obniżeniem narządów miednicy mniejszej. 

Tak jak wspomniałam wcześniej czasami nasze działania muszą być bardziej radykalne. 

Ale niezmiernie często możemy pomóc sobie ćwiczeniami czy modyfikacją stylu życia. Kształtujmy holistyczne spojrzenie na nasze ciało, a wtedy wiele jego problemów rozwiążemy w inny sposób niż tabletką czy operacją. 

Zostaw komentarz

🍪 Ta strona korzysta z ciasteczek aby świadczyć usługi na najwyższym poziomie. Dalsze korzystanie ze strony oznacza, że zgadzasz się na ich użycie.🍪