Ten wpis potraktujcie proszę jako kontynuację poprzedniego.
Temat niepłodności jest kolejnym z bardzo obszernych tematów, dlatego nawet jakbym napisała 5 postów, nie wyjaśniłabym wszystkich wątpliwości i nie udzieliłabym odpowiedzi na wszystkie pytania. Bo jak ustaliliśmy pod koniec ostatniego wpisu, leczenie niepłodności do najprostszych nie należy.
Ale spokojnie, to nie jest tak, że niepłodność jest wyrokiem.
W większości przypadków granica leczenia niepłodności jest wyznaczona przez nas samych – czy akceptujemy metody wspomaganego rozrodu, czy chcemy / mamy siłę na jeszcze jedną próbę, czy może stwierdzamy, że zamiast podejmować kolejną próbę wolimy pójść drogą adopcji. I z żadną tych rzeczy się nie dyskutuje, bo kwestia rodzicielstwa jest kwestią indywidualną.
Chciałam zaznaczyć, że jeżeli niepłodność jest wynikiem choroby współistniejącej – musimy ją wyleczyć, a przynajmniej doprowadzić do jak najmniejszego nasilenia objawów / remisji.
Mówię tutaj o zespole policystycznych jajników, endometriozie ( zobacz wpis 1 > ; zobacz wpis 2 > ; zobacz wpis 3 > ) hiperprolaktynemii, chorobach tarczycy czy tych, których za które odpowiadają czynniki immunologiczne. A może nie jesteśmy w stanie zajść w ciążę, ponieważ zbyt dużo schudłyśmy / zbyt intensywnie uprawiamy sport / chorujemy na anoreksję, a może wręcz przeciwnie – naszym problemem jest otyłość? Zakres tych chorób stanowczo wykracza poza ten wpis, ale chcę Wam uświadomić, że przed zajściem w ciążę, najważniejsze jest to, żebyśmy były zdrowe, a przynajmniej dobrze medycznie “zaopiekowane”.
Po wstępnej ocenie hormonalnej, o której pisałam w poprzednim poście (zobacz wpis >) kolejnym krokiem jest potwierdzenie cykli owulacyjnych w USG.
Metodę tą nazywamy monitoringiem owulacji, gdzie początkowo potwierdzamy obecność pęcherzyka dominującego, a później mamy możliwość obserwacji jego prawidłowego rozwoju. Dodatkowo obserwujemy endometrium i jego zmienność w trakcie całego cyklu. Wykładnikiem prawidłowego działania układu hormonalnego jest w końcu nie tylko jajnik, ale także błona śluzowa macicy.
Kiedy zgłosić się w celu monitoringu cyklu?
Jeśli zależy nam na obserwacji naszego naturalnego cyklu najlepiej zgłosić się ok. 1-2 dni przed owulacją i opcjonalnie po niej, aby potwierdzić pęknięcie pęcherzyka. A co między badaniami? Stanowczo przyjemniejsza część starań o dziecko;) Owulacja zachodzi zazwyczaj ok. 14 dni przed krwawieniem miesiączkowym. Problem pojawia się, gdy nasze cykle są nieregularne. Wtedy umawiamy wizyty zgodnie z jego zaleceniami. Dodatkowo lekarz może nam zalecić oznaczenia poziomów hormonów w poszczególnych dniach cyklu.
Jednak częściej używamy monitoringu owulacji w cyklach stymulowanych.
Nasz organizm z jakiegoś powodu nie jest w stanie wykształcać pęcherzyka dominującego, a on nie dojrzewa, skutkiem czego owulacja nie zachodzi. Problem ten dotyczy nawet do 25% par. Wdrożenie farmakologicznej stymulacji owulacji rozpoczynamy po wykluczeniu braku płodności partnera (pisałam o tym w poprzednim wpisie) oraz po potwierdzeniu drożności jajowodów (także w poprzednim wpisie).
Po postawieniu diagnozy przyjmujemy leki, które mają na celu odtworzenie cykl miesiączkowy.
Lekami najczęściej podawanymi w Polsce są:
- cytrynian klomifenu (selektywny modulator receptora estrogenowego) stosowany od 3.-5. dnia cyklu przez 5 dni
- letrozol (inhibitor aromatazy II generacji) – stosowany poza wskazaniami rejestracyjnymi, od 3. dnia cyklu przez 5 dni
- gonadotropiny stosujemy od 2. dnia cyklu, zazwyczaj dawki wzrastające
Pamiętacie o magii, o której rozmawiałam z Profesorem?
Tutaj jest jej chyba najwięcej. Każdy z leków ma swoje schematy i dawkowanie, możemy także dodawać inne leki w zależności od choroby współistniejącej. W momencie, gdy zaobserwujemy wystarczająco duży pęcherzyk wywołujemy owulację – metodą z wyboru jest podanie preparatu ludzkiej gonadotropiny kosmówkowej. A później jeszcze dodatkowa suplementacja fazy lutealnej progesteronem!
Podsumowując – mamy monitoring naturalnego i stymulowanego cyklu.
I idziemy dalej – w stymulowanym cyklu możemy próbować naturalnej metody zapłodnienia, czyli po prostu uprawiamy seks, albo technik wspomaganego rozrodu, czyli inseminacji domacicznej, czy zapłodnienia pozaustrojowego.
Inseminacja domaciczna polega na wprowadzeniu odpowiednio przygotowanego nasienia do jamy macicy.
Trwa to dosłownie chwilę – do jamy macicy wprowadzamy cieniutką rurkę przez którą “wstrzykujemy” nasienie. Przed zabiegiem wykonujemy badania mikrobiologiczne oraz wirusologiczne, a także sprawdzamy drożność jajowodów. Mężczyzna oddaje wcześniej nasienie, które jest odpowiednio przygotowywane w laboratorium.
Inseminacja polecana jest przy współistnieniu męskiego czynnika niepłodności (łagodnego stopnia).
Wtedy możliwe jest przygotowanie reprezentatywnej “próbki” plemników. Dopuszczana jest też w przypadku niepłodności o nieustalonej przyczynie, endometriozy I i II stopnia, a nawet w razie braku wskazań, na prośbę pary.
Nie zajmuje się tym na co dzień, ale wykonywałam ten zabieg kilka razy.
Najdziwniej czułam się, kiedy mężczyzna zapytał mnie czy może być z nami w gabinecie. Skoro kobieta też tego chciała, nie miałam nic przeciwko, w końcu to jego nasienie. Jednak czułam się trochę “nieswojo” kiedy myślałam o tym, że wchodzę w jego kompetencje;)
Kiedy już wszystkie metody zawodzą, ostatnią deską ratunku jest zapłodnienie pozaustrojowe – IVF (in vitro fertilisation) lub ICSI (intracytoplasmic sperm injection).
Istnieją programy refundacyjne dla IVF, które różnie działają w różnych miastach – wszystko zależy od samorządu. Finansowanie obejmuje od kilkuset do kilku tysięcy złotych. W moim mieście nie wygląda to najlepiej (a właściwie nie wygląda w ogóle), ale np. w Warszawie dofinansowanie wynosi do 6 000 zł., we Wrocławiu do 5 000 zł., a w Gminie Nowogard wynosi 50%, nie więcej jednak niż 10 000 zł.
W stymulowanych cyklach pobierane są nasze komórki jajowe, które w warunkach laboratoryjnych zapładniane są przez najlepsze plemniki partnera:)
Schematy stymulacji, postępowanie i wskazania do IVF są bardzo zindywidualizowane i tutaj też duży wymiar ma magia, o której pisałam wcześniej. To, jaki schemat zastosujemy, zależy od przyczyn niepłodności, wieku pacjentki i jej chorób współistniejących. Jednym słowem leczenie szyte na miarę pacjentki. W przypadku problemów z komórkami rozrodczymi, czy to żeńskimi, czy męskimi istnieje możliwość korzystania zarówno z banków komórek jak i nasienia.
IVF jest nadzieją dla wielu par, które jeszcze 50 lat wstecz nie miały szans na potomstwo.
Jest leczeniem pierwszego wyboru w niedrożność jajowodów, zaawansowanej endometrioza i ciężkim czynniku męskim niepłodności. Przy nieskuteczności innych metod stosuje się ją przy lżejszych postaciach endometriozy i niepłodności męskiej, niepłodności o nieustalonej przyczynie, zaburzeniach owulacji.
Postarałam się pokazać Wam zarys możliwości terapeutycznych w przypadku diagnozy niepłodności.
Jednak jak wielokrotnie wspominałam, jest to bardzo obszerny i magiczny temat. Jeśli macie jakieś pytania, ewentualnie czujecie potrzebę rozwinięcia któregoś tematu – piszcie;)

Pracuje głównie na oddziale onkologicznym, a dyżury spędza na porodówce. Swoją dalszą karierę wiąże głównie z ginekologią onkologiczną. Gdyby miał opisać siebie, powiedziałaby, że jest ginekologiem zapatrzonym w kobiety, a jednocześnie kobietą starającą się być jak najlepszym ginekologiem. Jest lekarzem przechodzącym po szpitalnym korytarzu, operatorem na bloku operacyjnym… Ale chyba przede wszystkim niepoprawną marzycielką wierzącą, że wspólnie możemy sprawić, żeby ten świat był lepszy. Tworzy medyczną twarz Wróżki Cipuszki po to, by kobiety zrozumiały, że nie są odosobnione w swoich problemach, żeby mogły zdobyć informacje nie tylko o chorobach ginekologicznych, ale także szeroko pojętym zdrowiu kobiet – przedstawione przystępnym, humorystycznym językiem.
Permalink
Permalink