Nie byłam przekonana, czy będę potrafiła we właściwy sposób odnieść się do treści zaprezentowanych w książce przeznaczonej dla osób jeszcze nie menstruujących. W końcu moja pierwsza miesiączka miała miejsce dwie dekady temu, a od tego czasu przeżyłam ich ponad 200 (odejmując ciążę, okresy zbyt rygorystycznych treningów i eksperymentów z antykoncepcją w schemacie ciągłym). We wtorkowy wieczór wzięłam ją bez przekonania do ręki i.. pochłonęłam dokładnie w 59 minut.
Książka “Ciotka” autorstwa Magdaleny Zarębskiej ma charakter pamiętnika jedenastoletniej Alicji. Bohaterka podkreśla, że ma dokładnie 11 lat i 11 miesięcy. Już na pierwszych stronach książki przekonujemy się o tym, że nie jest wyidealizowanym obrazem dziewczynki w tym wieku, a raczej osobą z charakterem, która jasno określa, co jej pasuje a co nie (a raczej kto, bo wspomina o swoich dwóch braciach;)
To, co rzuca się w oczy jeszcze przed czytaniem to szata graficzna. Ilustracje Katarzyny Domżalskiej są cudowne. Nie narzucające się, nie krzykliwe, ale na każdej stronie dokładnie w punkt. Mam wrażenie (nie wiem, czy słuszne), że każda z nich jest fuzją realizmu z odrobiną magii. A efekt “pomazania” stron oraz ramek na tekst namalowanych kredkami przeniósł mnie w czasie do podstawówki. Wydana jest na papierze, który jeszcze bardziej potęguje pamiętnikowy charakter książki.
Akcja “Ciotki” toczy się w ciągu kilku dni, a jej bohaterkami poza Alicją są jej koleżanki z klasy (Emma, Ola, Karolina oraz Fatima) oraz bliscy (rodzice i bracia). Pierwsze zetknięcie z miesiączką przeżywamy razem z Alą dzięki jej przyjaciółce Emmie. Cudowny wachlarz emocji towarzyszący temu wydarzeniu doskonale obrazuje złożoność całej sytuacji. Alka trochę zazdrości przyjaciółce, z drugiej strony szkoda jej, gdy cierpi. Wydaje się jednak, że emocja, która towarzyszy jej najbardziej to złość. Początkowo na to, że nie do końca wie, co się dzieje (z pomocą przychodzą strony internetowe ze źródłami potwierdzonymi naukowo). Kiedy już jest doinformowana pojawia się złość na to, że chce zostać dziewczynką, a jej macica ma na to inny plan – chce sprawić, że stanie się kobietą.
Na kolejnych stronach poznajemy kolejne przygody Alicji mniej lub bardziej bezpośrednio związane z tematem miesiączki. Możemy dowiedzieć się, dlaczego producenci papieru toaletowego mają dziwaczne poczucie humoru, jaki kolor ma krew kobiet i jak można zabezpieczyć niechcianą plamę na spodniach.
To, co także przykuło moją uwagę to fakt, że książka porusza także inne, jakże istotne w naszych czasach tematy. Bohaterka ulubionego serialu Ali przechodzi przez proces tranzycji płciowej, Fatima pewnego dnia sprawdza, czy dobrze czuje się w hidżabie, a ciąża matematyczki przeraża dziewczynki. Wszystko jest jednak wplecione w główny wątek miesiączki w tak nienarzucający się sposób, że czytelnik absolutnie nie czuje się przytłoczony tymi tematami.
To, co osobiście urzekło mnie najbardziej, to solidarność dziewczynek. Różnią się od siebie charakterami, jednak w ostatecznym rozrachunku widać w nich “siłę sióstr”. W krytycznych “łazienkowych” sytuacjach potrafią wspólnie odnaleźć wyjście z sytuacji, wykazują się zrozumieniem dla odmienności innych i wspólnie przyglądają się chłopcom, którym z jednej strony zazdroszczą braku miesiączki, a z drugiej nigdy nie chciałyby być jak oni, bo dostrzegają piękno w byciu kobietą.
A jaka jest rola tytułowej ciotki? Uzmysławia nam, jak wiele zmieniło się na przestrzeni lat. Że miesiączka powoli zostaje odczarowywana z tematu tabu, jednocześnie pozostając w sferze osobistej oraz że także mężczyźni potrafią o niej rozmawiać.
Moja pierwsza myśl po przeczytaniu ostatniej strony – chciałabym, żeby moja córka kiedyś ją przeczytała. Pełna jest nastoletniej złości i niezgody, a z drugiej strony miłości i ciepła. Całym sercem mogę polecić ją jako prezent dla małej kobietki.

Pracuje głównie na oddziale onkologicznym, a dyżury spędza na porodówce. Swoją dalszą karierę wiąże głównie z ginekologią onkologiczną. Gdyby miał opisać siebie, powiedziałaby, że jest ginekologiem zapatrzonym w kobiety, a jednocześnie kobietą starającą się być jak najlepszym ginekologiem. Jest lekarzem przechodzącym po szpitalnym korytarzu, operatorem na bloku operacyjnym… Ale chyba przede wszystkim niepoprawną marzycielką wierzącą, że wspólnie możemy sprawić, żeby ten świat był lepszy. Tworzy medyczną twarz Wróżki Cipuszki po to, by kobiety zrozumiały, że nie są odosobnione w swoich problemach, żeby mogły zdobyć informacje nie tylko o chorobach ginekologicznych, ale także szeroko pojętym zdrowiu kobiet – przedstawione przystępnym, humorystycznym językiem.